Czerwiec, 2013
Dystans całkowity: | 605.00 km (w terenie 92.00 km; 15.21%) |
Czas w ruchu: | 41:45 |
Średnia prędkość: | 14.49 km/h |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 67.22 km i 4h 38m |
Więcej statystyk |
wschodnia część Puszczy Kampinowskiej
-
DST
67.00km
-
Teren
43.00km
-
Czas
07:20
-
VAVG
9.14km/h
-
Sprzęt Siga Crossover (upgrade'owany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tym razem wybrałem się pojeździć po wschodniej części lasów kampinowskich. Wyruszyłem z Ursusa przez Ożarów Mazowiecki do Truskawia. Stamtąd wjechałem na leśne ścieżki. Na początku droga była sucha i łatwa, ale po kilku kilometrach wjechałem w bardziej bagienny i mokry teren, gdzie wielokrotnie musiałem prowadzić rower przez strumienie, samemu chodząc po wąskich kładkach. Od cholery komarów. Później było już nieco lepiej, teren suchy lecz bardziej piasczysty i wydmowy, dużo fajnych górek. Po dotarciu do Roztoki zrobiłem nawrót, i tym razem kierując się delikatnie na północny wschód dojechałem do wioski Wiersze (tutaj w czasie powstania utworzono tzw. "Rzeczpospolitą Kampinowską"), gdzie warto zobaczyć partyzancki cmentarz i pomnik poświęcony wydarzeniom z 1944 roku. Dalej pojechałem do pomnika Powstańców z 1863 r., by na koniec dotrzeć do Muzeum Palmirskiego. Pod sam koniec zbyt mocno przyszarżowałem i w czasie zjazdu na ostatiej górce zaliczyłem efektowny lot przez kierownicę i potłukłem się okrutnie (kilka żeber i lewa noga). Przy rowerze zgiąłem kierownicę i połamałem prawy pedał (na szczęście więcej szkód nie było). Strasznie brudny i obolały poszedłem do muzeum palmirskiego się umyć, a potem powolutku wróciłem do Truskawia i dalej autobusem do domu.
Przez kolejne dwa tygodnie nie było mowy o jeździe na rowerze, bo żebra dawały znać o sobie, a przez kolejne dwa tygodnie byłem na wczasach nad morzem. W sumie cztery tygodnie bez roweru.
Poniżej fotki z wyprawy.
Górne Błota - tereny z lekka bagniste :)
Ławska Góra
i widok z niej (bardzo piasczysta wysoka wydma)
i znowu piach :)
pomnik w Wierszach
i cmentarz poległych AK-owców
pomnik poświęcony powstańcom z 1863 r.
Zach. część Puszczy Kampinowskiej
-
DST
86.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
07:05
-
VAVG
12.14km/h
-
Sprzęt Siga Crossover (upgrade'owany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
W poniedziałek miałem w planie przejechanie pętli po zachodniej części Puszczy Kampinowskiej. Niestety na całość nie wystarczyło mi czasu i musiałem się ograniczyć do połowy zamierzonego przejazdu po puszczy, gdyż sam dojazd do m. Roztoki, gdzie zaplanowałem start do rajdu po terenie, zajął mi prawie 2 godziny.
Start z Ursusa nastąpił o godz.10 rano. Najpierw pokręciłem się trochę po Ursusie-Niedźwiadku, Gołąbkach i napompowałem koła na jednej ze stacji Orlenu. Później wyjechałem w kierunku północno-zachodnim do m. Roztoki na terenie puszczy. Trasa biegła przez Gołąbki, Bronisze, Ożarów Mazowiecki, Piotrkówek Mały, Strzykuły, Kaputy, Umiastów, Pogroszew, Pilaszków, Myszczyn, Feliksów, Zaborów, Radzików i dalej ścieżkami przez lasy, praktycznie aż do Roztoki (teren zaczynał się coraz bardziej odludny i dziki). Poniżej kilka fotek zrobionych na tym etapie wyjazdu.
Po krótkiej przerwie na urokliwym parkingu w Roztokach, wjechałem w lasy Kampinosu. Wybrałem czerwony szlak, prowadzący przez zadrzewione wydmy i rezerwaty "Karpaty", "Zamczysko", "Pożary" aż do Józefowa i Kampinosu (około 12 km trochę męczącego terenu). Na początku było kilka wydmowych górek, gdzie trzeba było mocno cisnąć na pedały na najniższym biegu. Było dość stromo, piasczyście i dużo wystających korzeni drzew. Ale za to fajnie się później zjeżdżało w dół. No i wszędzie pełno krwiożerczych bestii - nie można było się zatrzymywać na dłużej niż kilkanaście sekund, bo natychmiast pojawiały się setki komarów. Właściwie to na ten odcinek najbardziej przydałby się klasyczny "góral" niż mój "krosowiec". Przez prawie dwie godziny kluczenia po lasach nie napotkałem śladu innych ludzi. Tylko ja i natura, super!
Po dotarciu do rezerwatu "Zamczysko" odjechałem około 200 metrów od szlaku by zobaczyć pozostałości po XII-wiecznym grodzie, który w tamtych czasach strzegł traktu wiodącego z Księstwa Mazowieckiego na Litwę. Obecnie zachowały się dwa wały ziemne i fragment fosy, a wszystko porosło drzewami. Polecam przeczytać o tym miejscu między innymi na tym forum: Opis linka
Zaraz obok był grób poległego powstańca.
Około pół godziny później wyjechałem na "mniej dziki" teren i dotarłem do drogi, najpierw szutrowej a potem asfalt, prowadzącej do Kampinosu. Poniżej kilka zdjęć z trasy od "Zamczyska" do Kampinosu.
Po krótkim odpoczynku w fajnym parku w centrum Kampinosu i wypiciu butli wody, wyruszyłem w drogę powrotną do Warszawy. Było już po 14, a ja przed sobą miałem jeszcze ponad 40 km, musiałem być na 17 na Jelonkach i odebrać syna ze szkoły. Dlatego też wybrałem "szosowy" wariant powrotny (Kampinos - Wiejca - Powązki - Wilkowa Wieś - Grądy - Leszno - Wąsy Wieś - Pilaszków - Pogroszew Kolonia - Umiastów - Kaputy - Strzykuły - Stare Babice - Latchorzew - Lubiczów - Blizne Łaszczyńskiego - Jelonki (Warszawa). O 16:50 byłem przy Szkole Podstawowej nr 350 na Jelonkach.
Ogółem bardzo fajny wypad, szkoda tylko, że nie miałem więcej czasu, bo byłoby kilkanaście kilometrów więcej "off road" :). Aż trudno uwierzyć, że wystarczy nieco ponad godzinę jazdy rowerem, by z "wieżowcowego" i zatłoczonego centrum stolicy znaleźć się w odludnych i "dzikich" terenach (i nie dotyczy to tylko Puszczy Kampinowskiej, bo na północy, wschodzie i południu od Warszawy jest podobnie). Poniżej fotki z ostatniej części wycieczki.
(to samo zdjęcie co wyżej, tyle że zrobione z "zoomem")
z Ursusa do Warki
-
DST
72.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
03:45
-
VAVG
19.20km/h
-
Sprzęt Siga Crossover (upgrade'owany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd z Ursusa po godz. 9 rano, na miejscu w Warce byłem około 13:15. Bardzo fajna trasa, prowadząca w dalszej części głównie przez małe miasteczka i wsie, dobrze zachowanymi asfaltowymi jezdniami. Teren raczej płaski, dużo lasów, pól
i bardzo mały ruch samochodów sprawiają, że trasa jest łatwa i przyjemna.
Przebieg trasy: Ursus - Opacz Kolonia - Michałowice - Puchały - Falenty - Falenty Duże - Janczewice - Lesznowola - Kolonia Lesznowola - Kamionka - Jazgarzew - Łbiska - Pęchery-Łbiska PGR - Piskórka - Jaroszowa Wola - Wągrodno - Wola Wągrodzka - Pieczyska - Chynów - Wola Chynowska - Krężel - Michalczew - Gośniewice - Warka. Razem 66 km.
Powrót Kolejami Mazowieckimi do Warszawa Al. Jerozolimskie i dalej rowerkiem do domu (6 km).
wycieczka do Sochaczewa
-
DST
68.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
04:10
-
VAVG
16.32km/h
-
Sprzęt Siga Crossover (upgrade'owany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj przyjechał do mnie mój tato (który jest również zapalonym rowerzystą) i razem zaplanowaliśmy wyjazd do Sochaczewa (gdzie nas wcześniej jeszcze nie było). Przy pomocy Nawigacji Google i programiku Polska Niezwykła (Android), wyznaczyliśmy cele i trasę naszej wycieczki. Wyjazd nastąpił około 10:15.
Trasa biegła przez: Ursus Gołąbki - Ożarów Mazowiecki - Strzykuły - Umiastów - Pilaszków - Wąsy - Leszno (wioska Roberta Lewandowskiego :) - Plewniak - Czarnów - Trzciniec - Prusy - Zawady -Pasikonie - odcinek po polnych drogach do Szczytna - Żelazowa Wola (tu się urodził Fryderyk) - Sochaczew. Razem z pobieżnym zwiedzeniem Sochaczewa wyszło 68 km.
Z powodu konieczności odbioru dziecka ze szkoły, drogę powrotną do Ursusa Gołąbki odbyłem pociągiem KM (koszt 12,50 zł).
Był to jeden z moich najfajniejszych wypadów poza Warszawę. Dużo ciekawych miejsc do zobaczenia, mało uczęszczane drogi, a także sam Sochaczew z Żelazową Wolą, warte są tego by się wybrać w tamte rejony. Polecam!
Pałac w Lesznie
Okolice wsi Szczytno koło Żelazowej Woli
Muzeum w Żelazowej Woli
Rynek w Sochaczewie
XVIII-wieczny Pałac klasycystyczny i park w Sochaczewie
Muzeum Kolejnictwa w Sochaczewie (w soboty są fajne przejażdżki - sprawdź na stronie)
Cmentarz Żydowski
Ruiny grobowca imama z XIX w. (wieża tatarska)
Ursus -Włochy - Ursynów - Las Kabacki - Piaseczno - Zalesie Górne - Las Kabacki - Raszyn - Opacz - Michałowice - Ursus
-
DST
69.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
03:50
-
VAVG
18.00km/h
-
Sprzęt Siga Crossover (upgrade'owany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj bez fotek. Wyprawa w odwiedziny do kolegi.
Ursus - Włochy - Raszyn - Paluch - Ursynów - Las Kabacki - Piaseczno - Mysiadło - Jaworowa - Raszyn - Ursus
-
DST
50.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
03:10
-
VAVG
15.79km/h
-
Sprzęt Siga Crossover (upgrade'owany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Troszkę lekko padało, ale na szczęście obyło się bez ulewy. Wyruszyłem z Ursusa-Czechowice w kierunku stacji WKD Opacz Kolonia, gdzie skręciłem w kierunku centrum i dalej jechałem wzdłuż torów kolejki WKD.Przy stacji Salomea odbiłem na południe uliczką Serwituty, potem Działkową, a następnie Krakowiaków, aż dotarłem do Al. Krakowskiej (Okęcie). Po drodze zaliczyłem Fort Okęcie (a raczej to co z niego zostało). Następnie wzdłuż Krakowskiej i płyty lotniska do ulicy Wykusz i Janka Muzykanta. Tutaj na chwilę przystanąłem i zrobiłem parę fotek samolotom na płycie lotniska. Na zagięciu ul. Wykusz i Janka Muzykanta obok ogrodzenia lotniska znajduje się niewielka górka, która jest super miejscem do obserwacji startujących i lądujących samolotów (zawsze jest co najmniej kilku pasjonatów lotnictwa z aparatami i lornetkami).
Po chwili przerwy pojechałem dalej ul. Janka Muzykanta w stronę Ursynowa (szutrowa i trochę zabłocona droga), po lewej stronie mając lotnisko a po prawej budowaną południową obwodnicę Warszawy, aż dotarłem na Paluch. Potem przejechałem przez ogródki działkowe (uliczka Ogrodników) i dalej uliczką Kinetyczną (tutaj budowana ścieżka rowerowa, obecnie straszne błoto) do ulicy Wirażowej obok Terrminala Cargo lotniska. Mały ślimak, wiaduktem nad torami, dalej Poleczki i po chwili przeciąłem Puławską i 15 minut później byłem na Kabatach w okolicach końcowej stacji metra. Postanowiłem zobaczyć na własne oczy, gdzie zawracają wagoniki metra (zajezdnia).
Następnie przejechałem przez Las Kabacki (super miejsce!)
i po kilku kilometrach wjechałem do Piaseczna, gdzie odebrałem kupiony na Allegro przewodnik Pascala Warszawa na rowerze.
Powrót na Ursus był już bardziej po lini prostej i głównie jezdniami, więc po godzinie byłem już na obiedzie w domu.
Wycieczka była naprawdę fajna i po drodze było dużo rzeczy wartych zobaczenia, więc namawiam do pokonania tej trasy!
krótka wycieczka po Warszawie
-
DST
33.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
02:10
-
VAVG
15.23km/h
-
Sprzęt Siga Crossover (upgrade'owany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
z Ursusa w okolice Sulejówka i z powrotem przez Bemowo
-
DST
95.00km
-
Teren
11.00km
-
Czas
05:15
-
VAVG
18.10km/h
-
Sprzęt Siga Crossover (upgrade'owany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rankiem nic nie wskazywało na to, że dzisiaj będzie całkiem pogodny i ciepły dzień, gdyż było mglisto i chłodno. Odprowadziłem syna do szkoły (na Jelonkach), a kiedy wróciłem otworzyłem stronkę sat24 celem sprawdzenia pogody. Prognozy były dość dobre, wynikało z nich że padać będzie po 14. Stwierdziłem, że to wystarczająca ilość czasu na przejażdżkę. Zaraz po 10 wyruszyłem z domu, ale zastanawiałem się czy nie wrócić, bo było mi trochę chłodno w krótkich gatkach i koszulce. Przemogłem się i miałem nadzieję, że zgodnie z prognozami temperatura skoczy powyżej 20 stopni. I tak też się stało :).
Śmigałem przez Ursus, Włochy i dalej Al. Jerozolimskimi, Bitwy Warszawskiej 1920, Banacha, przez Pole Mokotowskie, Batorego, Belwederską, Sobieskiego, Becka i przez Most Siekierkowski na drugą stronę Wisły.
Widok z Mostu Siekierkowskiego na centrum (jeszcze mglisto)
I na Wisłę (na południe)
Później Wałem Miedzeszyńskim, Kadetów, Lucerny, przez lasy do Wesołej i szutrowymi ścieżkami do Sulejówka. Stamtąd pojechałem do parku w m. Okuniew, gdzie cyknąłem fotki ruinom pałacu Łuniewskich z początku XIX w.
W drodze powrotnej Locus poprowadził mnie przez lasy między Wesołą a Wawrem. Było mokro i kilka razy musiałem nadrabiać innymi scieżkami zalany szlak. Później wpadłem na szlak MTB i było trochę ciężko dla mojego krosa, spore górki i dużo piachu - przydałby się tam góral.
Powoli dotoczyłem się na Wał Miedzieszyński. Potem było już z górki, prawie cały czas ścieżkami rowerowymi. Po drodze wpadłem jeszcze na chwilę na Jelonki i około 17:30 byłem w domku.
UWAGA! Strasznie polują na rowerzystów, zwłaszcza za przejeżdżanie po pasach przez jezdnię. Dzisiaj widziałem straż miejską w okolicach Żwirki i Wigury przy Polach Mokotowskich (zatrzymywali hurtowo rowerzystów) i nieoznakowaną policję (bordowy Opel) przy Połczyńskiej róg Powstańców Śląskich (to samo).
Konstancin-Jeziorna i Gessy
-
DST
65.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
05:00
-
VAVG
13.00km/h
-
Sprzęt Siga Crossover (upgrade'owany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zaryzykowałem (miały być burze i deszcz) i około godz. 10:30 wyjechałem z Ursusa w kierunku Konstancina-Jeziornej. Najpierw minąłem Michałowice, Opacz Małą i dotarłem do Raszyna, gdzie przeciąłem Aleję Krakowską, później przejechałem przez Jaworową, Dawidy, aż dotarłem do Puławskiej. Jechało mi się bardzo dobrze, lekko gdyż teren był płaski lub trochę z górki. Było ciepło i na razie nie zapowiadało się na deszcz. Wcześniej wymieniłem w moim rowerze pedały, bo te fabrycznie zamontowane zaczęły skrzypieć i ciężko chodzić po 1,5 tyś km. Teraz było o niebo lepiej. (swoją drogą zapewne niedługo da o sobie znać łańcuch, ale na razie jest ok.). Po chwili wjechałem do Lasu Kabackiego, gdzie było bardzo mokro i kilka razy jechałem na najwolniejszym biegu w wodzie i zamoczyłem jednego buta (ale szybko wysechł na ciepłym wietrze). Po kilku kilometrach dojechałem do Powsina, gdzie wstąpiłem na chwilę do ogrodu botanicznego.
Stamtąd już było blisko do Konstancina (bardzo ładna miejscowość).
Z Konstancina pojechałem do miejscowości Gassy, leżącej na samym brzegu Wisły. Prowadzi tam bardzo fajna i mało uczęszczana droga i spotkać można całkiem sporo rowerzystów (w okolicy przecinają się trzy szlaki rowerowe). W Gassach znajduje się przyczółek mającego w przeszłości powstać mostu (przed wojną kursował tutaj prom na drugą stronę Wisły). Poniżej fotki zrobione na przyczółku i na trasie z Konstancina do Gassów.
W drodze powrotnej złapała mnie gwałtowna ulewa, która na szczęście nie trwała długo. Trochę błądziłem po polach w okolicach m. Kieszek (znowu pełno stojącej wody i powolna jazda). Przy wyjeździe z Lasu Kabackiego (w okolicach Puławskiej) spotkałem sarnę, ale spłoszyła się zanim zdążyłem zrobić zdjęcie.
scieżka w Lesie Kabackim[big][/big]
(taką ścieżką też się jechało :)
W sumie zrobionych zostało 65 km. Kiedy wjeżdżałem na podwórko domu spadła kolejna ulewa, na szczęście już nie zdążyłem zmoknąć.